Byłam na wiecu Tuska. "Niby boomer, ale nie do końca". Katarzyna Pruszkiewicz. udostępnij artykuł. — Musimy pokazywać, że młode osoby nie popierają tylko Konfederacji — mówi 22-letni Igor, który przyszedł na wiec Donalda Tuska w Legionowie. Nie pracuję, bo nie muszę. Już. Napracowałam się przez lata, teraz odpoczywam i dbam o siebie. Każdy robi, jak uważa i nikomu nic do tego. Niby fajnie ale jedna nie do końca Zaloguj Camera : GoPro HeroBike : Specialized demo 8 II 2008Music : Just A Gent - You'll Never Know (feat. MOZA)Paris Blohm - Let Me Go (feat. KARRA) Nie w pełni, wyjaśniaj do końca zanim napiszesz. ~gosc # 2007-12-03. kierunek filozoficzny powstały w okresie oświecenia,uznający Boga za stwórcę i pracodawce,ale odrzucający wiarę w bezpośrednie kierowanie światem przez Boga; wiare w cuda i objawienia. ~gosc # 2008-10-18. DEIZM przekonanie że Bóg jest stwórcą świata ale nim . Przeglądając foldery na laptopie natrafiłam na zdjęcia, które wiosną zrobił mi mój mąż. Może wiosenne zdjęcia nie pasują do obecnej pory roku, ale hola, hola, czy ktoś z Was widzi za oknem słońce, ludzi ubranych w krótkie sukienki i sandałki? Bo ja nie... Ja za oknem widzę ludzi w kurtkach, płaszczykach, swetrach i w balerinach, często nawet z parasolką w dłoni. Czy tak powinno wyglądać lato? Myślę, że nie. Chociaż nie wiem, jak Wy, ale ja uważam, że nam jest bardzo ciężko dogodzić z pogodą, sama widzę to po sobie, upał - beee, deszcz i chłód - jeszcze gorzej... taka jest chyba nasza kobieca natura (bo głównie z ust kobiet słyszę narzekanie na pogodę). :) Okej, koniec zrzędzenia na temat pogody, przejdę do tego, co mam na sobie. Ubrania w większości pochodzą z second handu. Płaszcz kupiłam za 10 zł, koszulę Levisa za 12 zł i szal za bodajże 2 zł. Spodnie z wysokim stanem kupiłam już dość dawno w H&M, niestety nie są dobrej jakości. Mam nadzieję, że moja mega prosta stylizacja przypadnie Wam do gustu, ale tak, jak podkreślałam już nie raz, ja mam normalny, swój styl, więc nic wyszukanego w kwestii stylizacji tu nie znajdziecie. :) Ostatnio jestem na blogu dość rzadko, ale wynika to głównie z braku czasu, chociaż nie ukrywając, wenę też nie zawsze mam. Chęć zrobienia wpisu, a raczej pomysł na tekst często pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie. Dziś wena pojawiła się, kiedy byłam w pracy, część tego, co tu dziś dodałam, napisałam sobie na telefonie. :) Miłego wieczoru, Ewelina. _________________________________________________________________ Error 522 Ray ID: 7335ba75cee5b72b • 2022-07-31 10:43:08 UTC AmsterdamCloudflare Working Error What happened? The initial connection between Cloudflare's network and the origin web server timed out. As a result, the web page can not be displayed. What can I do? If you're a visitor of this website: Please try again in a few minutes. If you're the owner of this website: Contact your hosting provider letting them know your web server is not completing requests. An Error 522 means that the request was able to connect to your web server, but that the request didn't finish. The most likely cause is that something on your server is hogging resources. Additional troubleshooting information here. Thank you for your feedback! Zadowoleni? Ja niby tak, a jednak nie do końca. To był inny mecz niż z Atromitosem, mimo to czuję się podobnie jak wtedy. Przed meczem byłbym zadowolony z czystego konta, a po meczu okazuje się, że spokojnie mogło być jeszcze lepiej. Na wstępie mam prośbę do wszystkich Mirków: dalej piszcie, że Rangers pewniaczek i darmowe pieniądze. Zadziałało już trzy razy (dwa z Atromitosem i teraz z Szkotami), a brakuje nam już tylko ostatniego kroku. Wierzę w was, że na pewno coś wymyślicie. Ja generalnie nie chcę zniżać się do poziomu dyskusji, jaki tutaj jest. Jeżeli ktoś liczył na to, że Legia będzie broniła tak samo jak Midtjylland, to się rozczarował i dobrze mu tak. Oczywiście sam byłem pod wrażeniem tego, jak Rangers rozprawili się z Duńczykami. Ale jak przyszło co do czego, to okazało się, że znowu nie było się czego bać. Te wszystkie porażki z anonimowymi zespołami (rzecz jasna nie tylko nasze) sprawiły, że każdy zespół z rozpoznawalną nazwą albo z lepszej ligi jest z góry uznawany u nas za bardzo mocny. A może to jakieś kompleksy wobec zagranicy, nie wiem. Tymczasem Rangers ani nie byli bardzo mocni, ani bardzo słabi. Byli przeciętni, na podobnym poziomie co Legia, w miarę upływu czasu nawet trochę słabszym. Tu bym się zastanawiał, czy to nie nasz najpoważniejszy przeciwnik od Astany. Oczywiście szacunek dla Sheriffa, Trnavy i Dudelange za późniejsze wyniki w grupie LE, ale ich wszystkich można i trzeba było ograć. Tu jest tak samo, ale i Astana, i Rangers budzą pewien respekt. Respekt, a nie strach – to jest najważniejsze przesłanie przed meczem rewanżowym. Jeżeli Legia się nie przestraszy Ibrox i będzie dalej grała swoje, powinno być dobrze. Cały czas robimy małe kroki do przodu – ze względu na poziom rywala, znowu trzeba powiedzieć, że było lepiej niż w poprzednim meczu, i to przez 90 minut, a nie 70. W tym coraz lepiej funkcjonującym mechanizmie brakuje jednego – wykończenia akcji. Niby nie ma ich tak dużo, a jednak wystarczająco, aby dziś wbić choćby jedną bramkę. Dwie sytuacje Kulenovicia, trzy Lewczuka, dwie Luquinhasa, jedna Cafu, jedna Gwilii i jedna Vesovicia – może żadna tak idealna jak ta, którą miał Morelos, ale dobry napastnik coś potrafiłby z tego strzelić. Nie chcę znowu męczyć tematu Kulenovicia, normalnie błagałbym o Niezgodę na rewanż, idealnie pod kontrę. To jednak nie ma sensu, bo Vuko i tak go nie wystawi, zresztą nie robi tego od dawna i ten napastnik, jak i żaden inny, nie jest przygotowany do gry. To jest cały czas największy problem. Pod tym względem wnioski mam podobnie jak cztery dni temu – wszystko idzie coraz lepiej, wyniki i gra się poprawiają, jest organizacja, wyglądamy wreszcie jak zespół. Braki, które widzimy, są ewidentne. Niestety nadzwyczajny upór trenera szkodzi wszystkim – jemu, czwórce napastników, zespołowi i tak dalej. Wystarczy, aby zachowywał się normalnie i kto wie, jak dobrze mogłoby być. A jeżeli zasłania się taktyką, to jak to o nim świadczy, że odpowiednie zachowanie taktyczne jest w stanie wyegzekwować tylko od jednego z czterech graczy tej formacji? Nie, to nie ma sensu, niech robi co chce, tylko rozliczy go wynik. Ja bym aż tak na jego miejscu nie ryzykował, ale to on jest za to odpowiedzialny. Po kolejnym niezłym meczu trzeba w końcu pochwalić przygotowanie fizyczne. W Grecji, mimo trudnych warunków, nie odcięło prądu do samego końca. Cztery dni później z Zagłębiem ten sam skład daje radę, a słabszą końcówkę trzeba tłumaczyć bezsensowną zmianą taktyki i nastawienia, a nie zmęczenia (choć do kontr już taki Gwilia się nie nadawał, ledwo się ruszał). Teraz znowu Legia bardzo dobrze wyglądała pod tym względem. Jedyny minus w tej sytuacji to duża liczba kontuzji i trzeba będzie przeanalizować, skąd to się wzięło i jak temu zapobiec. Sanogo, Remy, Obradović, Novikovas, Kostorz, Kante, wcześniej Niezgoda, Rocha, Wieteska, Praszelik, Agra i Antolić – część z nich od dawna ma problemy ze zdrowiem, ale nie wszyscy. Kadra robi się coraz węższa. Obawiam się, że nawet jakby Vuko chciał na ŁKS posłać rezerwy, to nie na każdej pozycji będzie w stanie dokonać zmiany. W tym miejscu szacunek dla Majeckiego, Jędrzejczyka, Martinsa i Gwilii – komplet 11 meczów w tym sezonie w ciągu sześciu tygodni, z czego dwaj pierwsi komplet minut. Grać na takich obrotach od początku nie jest łatwo, a oni dają radę. Najlepszym zawodnikiem meczu ze Szkotami był dla mnie Lewczuk. Do perfekcji i oceny 10/10 zabrakło wykorzystania choćby jednej z trzech sytuacji po stałych fragmentach. W defensywie właściwie bezbłędny, bardzo dobra współpraca ze Stolarskim, który też zdaje się rozkręcać, a w ofensywie potrafi zaliczyć konkretne wejście, tym razem miał na koncie otwierające podanie do Vesovicia. Jędza tym razem trochę słabiej, kilka niepotrzebnych fauli i nieudanych wejść na raz, a także błąd w sytuacji Morelosa. Nadal jednak to bardzo wysoki poziom – i oni wszyscy mają bardzo poważne wsparcie od pomocników. Martins i Cafu mogli irytować trochę za długim holowaniem piłki, i to przy swoim polu karnym. Z czasem wyzbyli się tego, jak i strat na połowie boiska. Środek pola znów był naszym mocnym punktem. Skrzydła trzeba ocenić różnie. Lewa strona z Luquinhasem i Rochą świetnie chodziła w ofensywie, znowu można było być bardzo zadowolonym z Brazylijczyka, który napędzał większość akcji. Niestety ich zapędzanie się do przodu często starali się wykorzystywać Rangersi, którzy tylko czekali na kawałek wolnego miejsca. Na szczęście nic aż tak poważnego z tego nie wynikło. Stolarski i Vesović zamknęli swoją stronę niemal idealnie – podobnie, jak zrobili to z Atromitosem i Zagłębiem. Z przodu trochę zabrakło, jedna dobra akcja zakończona strzałem Czarnogórca została już przeze mnie wspomniana, dla prawego obrońcy jeszcze ok, ale skrzydłowy mógł w całym meczu dać trochę większe wsparcie Gwilii i Luquinhasowi. Ogólnie jednak występ całkiem solidny. Mam pewien problem z oceną Gruzina, bo wciąż za dużo u niego chaosu i trochę za mało wykreowanych sytuacji jak na ofensywnego pomocnika. Jednak pojedyncze zagrania znamionują dużą klasę. Znowu kilka świetnych centr ze stojącej piłki i zagranie z pierwszej do Luquinhasa, którą to akcję potem źle skończył. Pozytywne w jego przypadku, że on już gra nieźle, a ma się wrażenie, że może się jeszcze bardziej rozkręcić. Może to wszystko kwestia napastnika albo skrzydłowych, z którymi miałby współpracować? Gdyby oni byli skuteczniejsi, gra Gwilii byłaby pewnie oceniana jeszcze lepiej. Nie wiem, czy wystarczająco dużo razy podkreśliłem dobrą organizację przede wszystkim w defensywie. Nawet ze słabymi czy przeciętnymi drużynami siedem meczów bez straty gola to czyste złoto. Mało tego, doszły do tego dwa czyste konta z poważnymi, jak wiadomo, rywalami w Ekstraklasie. Vuković coraz bardziej przypomina mi… Henninga Berga. Konflikt z najlepszym napastnikiem, nieprzeprowadzanie wszystkich dostępnych zmian w meczach, w pucharach żelazna defensywa i przechodzenie kolejnych rund. Ostatnio porównywałem go do Sa Pinto, ale trzeba przyznać, że pewne okoliczności rzeczywiście przywołują także Norwega. Nadal mam też wrażenie, że Vuko nie opuszcza szczęście. Mecze są stykowe i nawet grając dobrze, mogliśmy nie wygrać z Zagłębiem albo stracić gola z Rangersami. Natomiast dużo jego szczęścia bierze się z jakości zespołu – ma dobrego bramkarza, który znowu uratował wynik w newralgicznej sytuacji, świetnych obrońców i bardzo mocną linię pomocy. Legia personalnie jest najmocniejsza od prawie trzech lat. Nadal nie oznacza to, że poziomem nawiązuje do ekipy, która grała w LM, ale przynajmniej ma argumenty przeciwko solidnemu przeciwnikowi, jakim są Rangersi. Nie spodziewałem się, że to może wyglądać na tyle dobrze, natomiast cały czas są rzeczy do poprawienia. Rywalizacja z Rangersami wreszcie sprawiła, że wróciła prawdziwa ekscytacja i zainteresowanie meczem. Stawka i marka rywala przyczyniły się do wysokiej frekwencji na stadionie oraz wielu dyskusji przed (już od początku tygodnia) i po spotkaniu. O Legii dawno nie mówiło się tak wiele, zwłaszcza gdy nie chodzi o boiskową kompromitację. Najważniejsze, że drużyna jak na razie nie zawodzi. Droga do fazy grupowej jest bardzo długa i niewdzięczna – można siedem razy zagrać dobrze lub osiągnąć dobre wyniki, ale na koniec i tak wszystko sprowadza się do ostatniego, decydującego meczu. Jeżeli się uda, będę pełen uznania i miło byłoby, gdyby inni też potrafili to docenić. Odpadnięcie po takich wynikach i takim pierwszym meczu z Rangersami na pewno będzie rozczarowaniem. Zwłaszcza jeżeli okaże się, że do awansu zabrakło gola w Warszawie. Póki mamy szanse, będę wierzył, a co do ŁKS-u, na pewno zrecenzuję mecz jak zwykle, ale w pełni zrozumiałe będzie, że myślami wszyscy będą przy Rangersach. Nawet największy profesjonalista może mieć problem z koncentracją w takim przypadku. Co nie zmienia faktu, że i w Łodzi można i należy wygrać. #legia #kimbalegia

niby tak ale nie do końca